piątek, 19 lipca 2013

Od Amy CD Teiichi'ego

Nienawidzę siebie. Nie cierpię. Nie znoszę...
Wróciłam do siebie i gdy już zamykałam drzwi,kiedy przypomniałam sobie,że zostawiłam w "jego" pokoju swoje ukochane słuchawki. Odwróciłam się na pięcie i się wróciłam do tamtego miejsca. Zapukałam,weszłam i gdy usłyszałam spadającą wodę stanęłam w progu łazienki. Akurat on był w wannie.
-Po słuchawki przyszłam-powiedziałam sucho patrząc się w okno. Wzięłam je szybko i wróciłam do siebie. W pokoju przebrałam się w suche rzeczy i wysuszyłam głowę. Z pustką w głowie i sercu usiadłam na łóżku i włączyłam sobie swoje ukochane depresyjne nuty. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
Zbudziłam się i akurat dziś mieliśmy znowu lekcje z walką. Ubrałam się i włożyłam słuchawki i od razu poszłam pod salę. Nie oglądałam się na nikogo i słuchałam muzyki. Ściszyłam ją tylko gdy Ateso mówiła,że dziś będziemy walczyć w terenie. Miałam walczyć z Devonem. Wszyscy wyszliśmy z akademii i skierowaliśmy się na...plażę. Wszystko było mokre ale to szło w parze z nastrojem innych. Jak usłyszałam większość osób wczoraj się pokłóciła...Nie wiem czemu. Skorzystałam z faktu,że walczę przedostatnia i związałam sobie luźno włosy i włączyłam muzykę. Kiedy naszą parę wywołała,wstałam bo chciałam mieć to już za sobą.
Nie zrozumiałam czemu nagle Ateso kazała podejść jeszcze Victorii i Remusowi do walki.
-Amy,co powiesz na walkę jeden na trzech?-spytała mnie się.
-Ale to nie fer!-krzyknęła zdenerwowana Zoey.
-Obojętne mi to. Może być-powiedziałam.
Włączyłam swoją nutę. Stanęliśmy naprzeciw siebie,czyli...Ja po jednej stronie a przede mną gotowi rozszarpać mnie złośliwa trójka. Wisiał mi mój los...
Ruszyli w tym samym czasie. Wszyscy chcieli mnie naraz zaatakować ale odskoczyłam w bok. Remus i Victoria uderzyli we mnie razem ale mój zmysł ostrzegł mnie,żebym nie odskakiwała do tyłu. Teleportowałam się za nich i Victoria walnęła w drzewo. Nie zdążyłam jednak się odwrócić i znalazłam się w duszących objęciach. Ten zasrany Devon mnie trzymał i pozbawiał oddechu. Z całej siły uderzyłam go w najczulsze miejsce a gdy się za nie złapał znalazłam  przy ziemi i tak wywinęłam stopą,że trafiłam w jego brodę. Szybko stanęłam na  nogi i zrobiłam przewrót w przód by zwalić z nóg Remusa. Nie trafiłam ale ten skubaniec zwalił mnie z nóg i zabrał słuchawki. Teraz to już nic nie widziałam ale wyraźnie czułam jakie mu manto dałam. Odzyskałam znowu równowagę i dałam mu w zęby. W tym momencie już leżał a ja zabrałam swoje słuchawki ale nagle pociemniało mi w oczach. Victoria zaatakowała mnie umysłem. Rozwścieczona niczym rozjuszony byk wrzasnęłam po czym oślepiałam ją tak,że przez kilka minut będzie bezbronna. Obróciłam się i teleportowałam się na drzewo tak,że zwisałam z jego gałęzi. Kiedy biegł w moja stronę Remus,chwyciłam się rękoma gałęzi i,tak jak akrobaci na koźle, fiknęłam trzymając nogami wroga. Efekt był taki,że leżał ogłuszony.
-Koniec!-ogłosiła opiekunka i patrzyła na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Już odchodziłam kiedy ktoś walnął mnie z całej siły w plecy. Osunęłam się ale wściekła obróciłam się i ruszyłam do ataku. Był to Devon. Uderzyłam w niego z pełnej pary po czym oślepiłam. On i reszta skończyli ogłuszeni leżąc na piachu. Bez słowa usiadłam z dala od innych. Ignorowałam ich gratulacje i coś tam mówili,że jestem ich światełkiem w tunelu...
Siedziałam tak sobie słuchając kolejnego depresyjnego kawałku,kiedy ktoś się do mnie dosiadł. Nie zareagowałam. Myślami byłam w miejscu,gdzie dałam trójce takie baty,że nie ma przebacz. Poczułam się nieco lepiej ale minimalnie.
Zerknęłam na tą osobę,która się do mnie przysiadła.

<Teiichi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz