Białą limuzyną wjechaliśmy do Akademiku przez srebrne bramy. Słońce paliło niesamowicie, ale dla ochłody chwilami powiewał delikatny wietrzyk, niosąc za sobą kruche płatki kwitnącej wiśni. Staliśmy przed Wejściem, a za nami szofer z naszymi torbami.
> -Boje się.- chwyciłam siostrę za koszulę. Na moich polikach pojawiły się lekkie rumieńce
> -...Będzie super! Zobaczysz...!-pocieszyła mnie Aoyama. Patrzyła na ogród wokół akademika, zdobiony dziesiątkami rzeźb. Na środku stała fontanna w kształcie amora.
> -To miejsce jest magiczne...-powiedziałam puszczając siostre i podchodząc powoli do wielkiego krzaku turkusowych róż.
> -Jakie śliczne...-delikatnie ujęłam róże i pochyliłam się nad nią. Słodki zapach przepełnił całe moje płuca...
> -Cudownie pachną...!-przymknęłam oczy i starałam zapomnieć o strachu
> -Egh-em! Panienki spóźnią się na lekcje. Proszę się pośpieszyć, inaczej będą miały panie kłopoty...
> -Już, Dasny...-powiedziała niegrzecznie siostra.
> Szofer oburzył się i burknął coś pod nosem.
> Usłyszałam jakąś rozmowe
> #Jaka ona słodka..Zobacz#
> #Zazdroszcze jej...!!!#
> Dobiegały z jakiegoś okna. Wszystkie wyglądały tak samo: Wnętrze zasłaniały granatowe zasłonki wyszywane lśniącą, białą nicią.
> To miejsce jest takie piękne, i tajemnicze zarazem...
> -Idziemy- powiedziała Aoyama i stanowczym ruchem pchnęła wyrzeźbione w rozmaite wzory, drewniane drzwi.
> W środku było dużo ludzi...bardzo dużo...
> Aoyama szybkim i troche nerwowym krokiem weszła na korytarz przepełnionym ludźmi.
> Właściwie, były tam 3 osoby...>.< Ale to i tak duuużo...
> -Witam wszystkich! -ukłoniła się onee-chan. Nazywam się Mashiro Aoyama. Od dziś razem z moją młodszą siostrą będziemy uczęszczać do Niezwykłej Akademii.-Wskazała na mnie (schowaną za drzwiami, wysunęłam tylko głowę palce trzymające drzwi...)
> -Serdecznie witamy młode damy!- powiedział z francuzkim akcentem chłopak o brązowych włosach, po czył ujął rękę Aoyamy i delikatnie pocałował.
> Zarumieniła się.- Nazywam się Nyija Teiichi. Miło mi Ciebie poznać. - Zrobił pełen słońca uśmiech.
> -Nazywam się Natalie. Miło poznać- powiedziała wesoło blondynka stojąca na przeciwko Nyija.
> -..Jestem Wilson Jet- burknął szaro włosy chłopak opierający się o ścianę, odwróconym wzrokiem.
> -Siostraaa... jaki mamy pokój???- szepnęłam do siostry-
> -Zaraz sprawdze..*wzięła jakąś ozdobioną kartkę*-Ja mam nr 8...A ty...
> -ŻE CO? Nie mieszkamy razem..?!- prawie się rozpłakałam
> -Spokojnie...Mieszkasz obok mnie. W 9-tce...
> -...;_;...-
> -Nie martw się...- szepnęła, na jej twarzy ukazał się promieniujący uśmiech.
> Odwzajemniłam uśmiech, choć miałam już szklane oczy.
> -Chodźmy już- powiedziała sis
> Szofler musiał jechać, więc wzięłyśmy torby. Moja była cholernie ciężka.
> Ciągnęłam ją za sobą aż do pokoju. Przystanęłam.
> -Fajnie że będę mieszkać obok siostry..-szepnęłam sama do siebie..
> Nadusiłam na klamkę. Drzwi są zamknięte? *Co jest? Myślałam że będą otwarte, tak powiedzieli! Może się zacieły..*
> Spróbowałam jeszcze raz, tym razej mocniej szarpnęłam klamkę. Nic.
> -Czego?!- krzyknął jakiś chłopak ze środka
> -Przepraszam..Chyba się pomyliłam, ale powiedziano mi że to mój pokój...-powiedziałam cicho
> -Że co...?!-słychać było szuranie i powolne kroki *Idzie tu!!! Chyba ucieknę* Ale moje ciało nie chciało się ruszyć..!
> Przekręcił klucz w zamku i powoli uchylił drzwi.*To ten srebrnowłosy chłopak który tak niegrzecznie się przedstawił na korytarzu..Zaraz... Jak on miał...Ehh.. Set? Nieeee... Może Sert? NIEE... Chyba Jet? NIE PAMIĘTAM!!!*
> -Ty jesteś siostrą Aoyamy, tak?- powiedział od niechcenia
> -Tak.-zarumieniłam się i patrzyłam w ziemie, bo przypomniałam sb że się nie przedstawiłam...
> -Nazywam się Mashiro Shiina, możesz mi mówić Shiina.
> -Nie ma takiej potrzeby- burknął. -Choć- wziął mnie za rękę- idziemy do dyrektora- powiedział wściekły-
> Gdy doszliśmy, ściskając nerwowo moją rękę wykłócał się z dyrektorem
> -Proszę pana. To chyba jakaś pomyłka...
> -Nie to nie pomyłka.
> -..E-e-ejjj..- powiedziałam cichuteńko
> -Obiecano mi osobny pokój...!!!
> -..Eeeeeejj- powiedziałam znowu rumieniąc się niesamowicie
> -Niestety na obecną chwilę nie jesteśmy w stanie znaleźć miejsca, więc przez następne 2 miesiące chcesz czy nie, musisz mieć współlokatora...!
> -..EEEEEEEj...-Powiedziałam cicho ale trochę głośniej niż przedtem.
> -Cooooo?- warknął Jet
> -Czy mógłbyś wreszcie puścić moją rękę...? Bo czuje się nieswojo...- szepnęłam zarumieniona z odwróconym wzrokiem.
> Zaczerwieniał jak burak i od razu puścił. Po czym powiedział:
> - No dobra... Niech będzie..- i złapał się za głowę- jakoś przeżyję...
<Jet,coś ci nie pasi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz