niedziela, 7 lipca 2013

Od Shiiny

Białą limuzyną wjechaliśmy do Akademiku przez srebrne bramy. Słońce paliło niesamowicie, ale dla ochłody chwilami powiewał delikatny wietrzyk, niosąc za sobą kruche płatki kwitnącej wiśni. Staliśmy przed Wejściem, a za nami szofer z naszymi torbami.
> -Boje się.- chwyciłam siostrę za koszulę. Na moich polikach pojawiły się lekkie rumieńce
> -...Będzie super! Zobaczysz...!-pocieszyła mnie Aoyama. Patrzyła na ogród wokół akademika, zdobiony dziesiątkami rzeźb. Na środku stała fontanna w kształcie amora.
> -To miejsce jest magiczne...-powiedziałam puszczając siostre i podchodząc powoli do wielkiego krzaku turkusowych róż.
> -Jakie śliczne...-delikatnie ujęłam róże i pochyliłam się nad nią. Słodki zapach przepełnił całe moje płuca...
> -Cudownie pachną...!-przymknęłam oczy i starałam zapomnieć o strachu
> -Egh-em! Panienki spóźnią się na lekcje. Proszę się pośpieszyć, inaczej będą miały panie kłopoty...
> -Już, Dasny...-powiedziała niegrzecznie siostra.
> Szofer oburzył się i burknął coś pod nosem.
> Usłyszałam jakąś rozmowe
> #Jaka ona słodka..Zobacz#
> #Zazdroszcze jej...!!!#
> Dobiegały z jakiegoś okna. Wszystkie wyglądały tak samo: Wnętrze zasłaniały granatowe zasłonki wyszywane lśniącą, białą nicią.
> To miejsce jest takie piękne, i tajemnicze zarazem...
> -Idziemy- powiedziała Aoyama i stanowczym ruchem pchnęła wyrzeźbione w rozmaite wzory, drewniane drzwi.
> W środku było dużo ludzi...bardzo dużo...
> Aoyama szybkim i troche nerwowym krokiem weszła na korytarz przepełnionym ludźmi.
> Właściwie, były tam 3 osoby...>.< Ale to i tak duuużo...
> -Witam wszystkich! -ukłoniła się onee-chan. Nazywam się Mashiro Aoyama. Od dziś razem z moją młodszą siostrą będziemy uczęszczać do Niezwykłej Akademii.-Wskazała na mnie (schowaną za drzwiami, wysunęłam tylko głowę palce trzymające drzwi...)
> -Serdecznie witamy młode damy!- powiedział z francuzkim akcentem chłopak o brązowych włosach, po czył ujął rękę Aoyamy i delikatnie pocałował.
> Zarumieniła się.- Nazywam się Nyija Teiichi. Miło mi Ciebie poznać. - Zrobił pełen słońca uśmiech.
> -Nazywam się Natalie. Miło poznać- powiedziała wesoło blondynka stojąca na przeciwko Nyija.
> -..Jestem Wilson Jet- burknął szaro włosy chłopak opierający się o ścianę, odwróconym wzrokiem.
> -Siostraaa... jaki mamy pokój???- szepnęłam do siostry-
> -Zaraz sprawdze..*wzięła jakąś ozdobioną kartkę*-Ja mam nr 8...A ty...
> -ŻE CO? Nie mieszkamy razem..?!- prawie się rozpłakałam
> -Spokojnie...Mieszkasz obok mnie. W 9-tce...
> -...;_;...-
> -Nie martw się...- szepnęła, na jej twarzy ukazał się promieniujący uśmiech.
> Odwzajemniłam uśmiech, choć miałam już szklane oczy.
> -Chodźmy już- powiedziała sis
> Szofler musiał jechać, więc wzięłyśmy torby. Moja była cholernie ciężka.
> Ciągnęłam ją za sobą aż do pokoju. Przystanęłam.
> -Fajnie że będę mieszkać obok siostry..-szepnęłam sama do siebie..
> Nadusiłam na klamkę. Drzwi są zamknięte? *Co jest? Myślałam że będą otwarte, tak powiedzieli! Może się zacieły..*
> Spróbowałam jeszcze raz, tym razej mocniej szarpnęłam klamkę. Nic.
> -Czego?!- krzyknął jakiś chłopak ze środka
> -Przepraszam..Chyba się pomyliłam, ale powiedziano mi że to mój pokój...-powiedziałam cicho
> -Że co...?!-słychać było szuranie i powolne kroki *Idzie tu!!! Chyba ucieknę* Ale moje ciało nie chciało się ruszyć..!
> Przekręcił klucz w zamku i powoli uchylił drzwi.*To ten srebrnowłosy chłopak który tak niegrzecznie się przedstawił na korytarzu..Zaraz... Jak on miał...Ehh.. Set? Nieeee... Może Sert? NIEE... Chyba Jet? NIE PAMIĘTAM!!!*
> -Ty jesteś siostrą Aoyamy, tak?- powiedział od niechcenia
> -Tak.-zarumieniłam się i patrzyłam w ziemie, bo przypomniałam sb że się nie przedstawiłam...
> -Nazywam się Mashiro Shiina, możesz mi mówić Shiina.
> -Nie ma takiej potrzeby- burknął. -Choć- wziął mnie za rękę- idziemy do dyrektora- powiedział wściekły-
> Gdy doszliśmy, ściskając nerwowo moją rękę wykłócał się z dyrektorem
> -Proszę pana. To chyba jakaś pomyłka...
> -Nie to nie pomyłka.
> -..E-e-ejjj..- powiedziałam cichuteńko
> -Obiecano mi osobny pokój...!!!
> -..Eeeeeejj- powiedziałam znowu rumieniąc się niesamowicie
> -Niestety na obecną chwilę nie jesteśmy w stanie znaleźć miejsca, więc przez następne 2 miesiące chcesz czy nie, musisz mieć współlokatora...!
> -..EEEEEEEj...-Powiedziałam cicho ale trochę głośniej niż przedtem.
> -Cooooo?- warknął Jet
> -Czy mógłbyś wreszcie puścić moją rękę...? Bo czuje się nieswojo...- szepnęłam zarumieniona z odwróconym wzrokiem.
> Zaczerwieniał jak burak  i od razu puścił. Po czym powiedział:
> - No dobra... Niech będzie..- i złapał się za głowę- jakoś przeżyję...

<Jet,coś ci nie pasi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz